Styczeń

I znów od ostatniego wpisu upłynęło sporo czasu. Już styczeń i kolejny rok. Może teraz uda się częściej zaglądać na bloga, bo uporałam się z kursami i szkoleniami. Teraz odpoczywam, więcej jestem w domu, gotuję obiadki :) Weekendy spędzamy razem. Jest super. Jednak nie można za dużo czasu poświęcać pracy i nauce kosztem najbliższych.


Dziś Dzień Dziadka, więc wszystkim Dziadkom składam najserdeczniejsze życzenia wszystkiego co najlepsze. Oby Wam się wiodło i zdrowo żyło :)


Uśmiechnęłam się ostatnio na widok rachunku za komórki. Stwierdzić muszę, że to jedyna usługa, która naprawdę i to odczuwalnie tanieje. I to bez szumnych artykułów w prasie i zapowiedzi. Dziesięć lat temu, mimo dużo niższej pensji, płaciłam za komórki horrendalne kwoty. Wynikało to z tego, że wyjechałam daleko od domu (choć nie za granicę), nie miałam dostępu do telefonu stacjonarnego (poza budkami, z których też mi się zdarzało korzystać), a wiadomo człowiek tęskni i dzwoni. Choć z drugiej strony nie było to dużo częściej niż teraz i rozmowy trwały nie dłużej niż teraz - teraz jesteśmy bardziej przyzwyczajeni do trajkotania. Ale minuta połączenia i smsy kosztowały znacznie więcej więc i rachunki były znacznie wyższe. Mój rekordowy rachunek był 5 razy wyższy niż ten, który mam do zapłacenia w tym miesiącu!!! Tymczasem co kilka miesięcy trąbią o obniżkach cen energii i gazu, a moje rachunki wystawiane co 6 lub 12 miesięcy, mimo że na podsumowaniu mam zwykle nadpłatę, zawsze są wyższe od poprzednich. Co znaczy, że ceny jednostkowe jednak rosną, bo w przeciwnym razie płatności wyniosłyby tyle samo lub mniej - z uwzględnieniem dotychczasowych stawek i nadpłat. Może zresztą wszelkie informacje z działów ekonomia, biznes czy jak zwał tak zwał, zawierają w sobie dużą dozę nieprawdy. Wszelkie przewidywania to co najwyżej wróżenie z fusów i do ekspertów należy mieć takie same podejście jak do przewidywania pogody przez górali lub stanu zdrowia przez starsze osoby w poczekalni do lekarza. Podsumowując, cieszę się z mojego rachunku za komórkę i życzyłabym sobie takich obniżek wszystkich rachunków, zwłaszcza za wodę, która jest surowcem naturalnym, należnym wszystkim organizmom żywym, nie produkowanym przez wodociągi, więc jej koszty są zdecydowanie za wysokie; podobnie jak koszty prądu, który przecież nie jest jakimś tam towarem luksusowym. Tymczasem podłączenie w domu każdego kolejnego urządzenia od razu rzutuje na rachunki. Najbardziej odczułam podłączenie drugiego komputera, ale nawet częste używanie kawiarki elektryczne jest widoczne, może nie aż tak bardzo, ale jednak. Niestety nie działa to w drugą stronę. Całe oświetlenie w domu mamy ledowe, ale jakoś nie zauważyłam spektakularnej obniżki, w porównaniu do tego co było kiedyś. Po prostu zakłady energetyczne wiedzą, że coraz więcej urządzeń jest energooszczędnych, a wyprodukowanie energii nie jest aż tak kolosalnie wysokie, za to zysk musi być, więc podnoszą ceny jednostkowe, żeby sobie wyrównać. Tym samym ekologia w naszym pięknym kraju nie ma aż takiego znaczenia, bo nie przynosi wymiernych rezultatów dla portfela, a wprost przeciwnie, bo czym bardziej urządzenie energooszczędne tym droższe...


Miłego dnia.

Komentarze

Popularne posty