Zatrzymać lato

Czas płynie bardzo szybko. Najbardziej zauważam to w sklepie kupując produkty i sprawdzając daty przydatności do spożycia... Jakby tu zatrzymać ten piękny letni czas? Niestety nie owocami. Nie wiem jak to się dzieje, ale jeszcze z 10 lat temu sezon na truskawki zaczynał się pod koniec czerwca i trwał do początku sierpnia. Być może rolnicy uprawiali wszystkiego po trochę - trochę wczesnych odmian, trochę średnich i trochę późniejszych. Dziś sezon zaczyna się w maju, a teraz już się praktycznie kończy. A ja się jeszcze nie najadłam... 

Wczoraj poszłam kupić truskawki. Myślę sobie: pogoda piękna, trochę popadało, ale nie za dużo, jest ciepło, więc truskawki powinny być najlepsze: suche i słodkie, a tu proszę: wszędzie słyszę, że sezon się kończy, truskawki po 11 zł!!! i to wcale nie najładniejsze; sporo wyrzuciłam, bo były zaparzone albo nadpsute (czego oczywiście patrząc na koszyk z góry nie było widać). Nawet nie zamroziłam ani woreczka na później :( Miałam też ochotę na jagody, ale dowiedziałam się, że rok jest suchy, jeśli na jakimś stoisku w ogóle były to tylko raz czy dwa i to po 35 zł!!! Aż miałabym ochotę zlikwidować jeden klomb kwiatów i posadzić w jego miejsce leśne jagody, skoro nie można ich kupić, to przynajmniej z własnego ogródka trochę by było... Na szczęście są jeszcze porzeczki - czerwone i czarne, które też uwielbiam. No i maliny, choć nie tak ładne i przeważnie z jakimś białym nalotem... Moje świnki za to uwielbiają trawę, koniczynę i mlecze. Codziennie jest wrzask, żeby im je dostarczyć. Aż strach pomyśleć co będzie jesienią, kiedy nie będzie takich smakołyków. 

Lato próbuję też zatrzymać spędzając więcej czasu na dworze. Nie wiem czy uda mi się w tym roku gdzieś wyjechać, a jeśli nawet to pewnie dopiero jesienią. Co oczywiście nie oznacza, że mam chodzić blada jak córka młynarza. Co prawda nie lubię nadmiernej opalenizny i u siebie i u innych, ale lekko przybrązowiona skóra wygląda fajnie. Opalam się więc "biernie" - czytając książkę albo słuchając muzyki i "czynnie" - spacerując, jeżdżąc na rowerze i pływając. Akurat przed samym sezonem otworzyli u nas baseny, także odkryty. Co prawda, żeby spokojnie popływać, bez obawy, że jakieś dziecko (lub dorosły) wskoczy na głowę, trzeba iść wcześnie rano, ale przyjemnie popływać przed śniadaniem. Zresztą wszystko wygląda tak świeżo, czysto, pachnie nowością (czasem dosłownie - świeżym betonem), szafki i przebieralnie są przestronne, nie trzeba się cisnąć i wszystkiego upychać, suszarki świetne. Chociaż najlepsze jest to, że jest ciepło i można szybciutko się przebrać nie tracąc czasu na dokładne suszenie, żeby jak najwięcej czasu spędzić na basenie, a nie w przebieralni. Swoją drogą kiedyś liczono czas od wejścia na basen, teraz od "przekroczenia jego progu", co znacznie skraca czas pływania.

Oby lato trwało jak najdłużej, zwłaszcza takie "stabilne" jak teraz - bez burz, bez deszczu, bez wichur, bez upałów, cudowne 26 stopni :)

Komentarze

Popularne posty