Pierwszy wpis w tym roku

Pierwszy wpis w tym roku... Może powinien się czymś wyróżniać, ale nic nie wymyśliłam, więc będzie standardową relacją.


Ostatnio dowiedziałam się, że mój Ukochany też prowadzi bloga. Dowiedziałam się przez przypadek, bo chlapnął mimo woli. Później próbował to zamienić w żart, że niby tak tylko mu się powiedziało, a żadnym literatem także blogowym nigdy nie był ani nie będzie, ale nie uwierzyłam. No więc WIEM, że prowadzi bloga, choć nie wiem pod jakim adresem. Mam nadzieję, że to tylko skromność lub niechęć do powiedzenia mi, bo się na nim "oczyszcza" z emocji i różnie mnie ocenia i że nie jest to blog z rodzaju tych prowadzonych przez znudzonych panów, służący do podrywania znudzonych pań... W zasadzie nie mam podstaw do narzekań, ani snucia podejrzeń, więc pozostawię go z tym jego blogiem sam na sam.


Wczoraj spadł u nas śnieg, dziś się topi. Oglądam zdjęcia krajobrazów znad Morza Bałtyckiego i znad Czarnego i oczom własnym nie wierzę. My mamy pogodę śródziemnomorską, oni polarnomorską, z przewagą polarnej. Ciekawe jakie będzie lato po tak anormalnej zimie...


Po Sylwestrze, przed którym pisałam w poprzednim poście (nie wiem jak to możliwe, żeby czas tak gnał) pojawiło mi się pewne "ale", które następnie przerodziło się w plan. To "ale" pojawiło się gdy na parkiecie tańczyła moja koleżanka, która na imprezie pół roku temu "podpierała ściany", bo twierdziła, że nie umie tańczyć. Na Sylwku oczom własnym nie mogłam uwierzyć jak świetnie tańczy z mężem. Okazało się, że ten cud sprawiła szkoła tańca, do której się zapisali właśnie po tej pamiętnej imprezie... Powiedziałam, że nie ma bata, mój Ukochany też musi się przemóc i od dwóch tygodni chodzimy :) Przyznam szczerze, że póki co marnie nam idzie, ale jestem dobrej myśli na przyszłość. Ostatecznie powszechnie wiadomo, że początki bywają trudne. Najważniejsze, że zaczęliśmy :)


"Idzie luty, szykuj buty" - mam nadzieję, że w tym roku będzie chodziło o wiosenne...

Komentarze

Popularne posty