Na urlopie

No więc jestem w końcu na urlopie, a dzisiaj odpoczywając przez chwilę i popijając soczek na słońcu uzmysłowiłam sobie, że zwyczaje z pracy przeniosłam na czas wolny. Znaczy zaplanowałam sobie każdy dzień. Nie pozostawiłam nic na cudowne nicnierobienie. Wczoraj i dziś maluję. Jutro będę sprzątać. Pojutrze - dokupywać niezbędne rzeczy i pakować się. W sobotę wyjeżdżam. Ponieważ mam niedobór zwiedzania i aktywności, na wyjeździe także zaplanowałam mnóstwo zwiedzania - na każdy dzień coś. Harmonogram jak w pracy... Niby ciekawie, ale jakoś tak nie teges. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Może wyrzucę plan do śmieci i postawię na spontan...


Po przerażeniu związanym z pogodą w weekend, uspokoiłam się i cieszę się ciepełkiem. Ba, nawet zdążyłam się opalić w przerwach między malowaniem... Nie będę już straszyć w stroju kąpielowym młynarską bielą. Życie jest piękne; zwłaszcza na urlopie...

Komentarze

Popularne posty