Cały czas coś

Co za rok. Cały czas coś się dzieje. Nadal mamy epidemię, choć wiele osób o niej zapomina, nie uważając, nie stosując się do zaleceń, przez co wzrasta liczba zakażonych i ryzyko powrotu do restrykcji. Oczywiście po wyborach. Przed nimi rząd się nie zdecyduje na zaostrzenia, tym bardziej, że na wiecach wyborczych Dudy niewiele osób ma maseczki, za to wszyscy się tłoczą i o 2 metrach odległości od siebie nie mam mowy. 

Temat suszy zszedł na dalszy plan i na rozmowy, że tak czy inaczej na skutek zmiany klimatu nam grozi. Obecnie "przerabiamy" temat powodzi. Wiele małych rzeczek i strumyków zamieniło się w rwące, wielkie rzeki, wylewając się poza wały, zalewając pola, drogi, wioski i miasta, w województwach górskich - czyli na Dolnym Śląsku, Śląsku, w Małopolsce i na Podkarpaciu. Nawet Wrocław jest w strachu obserwując Odrę, która przekroczyła stany alarmowe. 

Za chwilę pewnie pojawi się inwazja komarów... 

Spektakl absurdów trwa. Do kolejnej tarczy antykryzysowej są wrzucane kolejne zmiany ustaw, które normalnie by nie przeszły, choćby na skutek protestów społecznych. Po wprowadzeniu "poluj śmiało" dla myśliwych, a turyści będą winni, jak ci się napatoczą, przyszedł czas na zaostrzenie przepisów karnych. I to ogromne zaostrzenie. Jak tak dalej pójdzie, to wyjadą z tego kraju resztki logicznie myślących ludzi i zostaną tu tylko emeryci, renciści i ludzie żyjący ze świadczeń. A przepraszam, jeszcze pracujący w całym wielkim sektorze przedsiębiorstw znowu państwowych. Ciekawe czy będą w stanie wykarmić tę armię. 

Szkoda gadać. Trzeba iść na wybory. 

Na pocieszenie, właśnie zaświeciło słońce. Można przejść się na spacer i odstresować.

A może by tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady... :

 

Komentarze

Popularne posty