Październikowy wpis

No i mogłabym powiedzieć, że znowu jestem po urlopie, bo zeszły tydzień miałam wolny. Jednak tym razem nie odczułam z tego odpoczynku, bo urobiłam się jak rzadko kiedy. Wzięłam wolne, bo w wakacje nie udało nam się nic wyremontować, a już trzeba było. Miałam więc bardzo pracowity tydzień, którym w zasadzie jestem usatysfakcjonowana, bo efekty widać. To mi się podoba w pracach remontowych, że widać co się zrobiło. Nie to co w biurze: piszesz coś, drukujesz, wkładasz ad acta i dalej robisz. Efekty właściwie są niewidoczne, bo sterta papierów zawsze leży i nie da się jej chyba pozbyć. 

Co oczywiście nie znaczy, że chciałabym tak pracować na codzień. Obawiam się, że kondycja nie ta. Już dawno nie miałam takich zakwasów, już dawno tak mnie nie bolał kręgosłup i już dawno nie miałam tak zrujnowanych rąk. Zasadniczo mam suchą skórę, więc zawsze pod ręką muszę mieć krem do rąk. Jak coś robię, to najpierw nakładam rękawiczki foliowe, lateksowe, itp., a dopiero później materiałowe. 

W czasie ostatniego remontu zapomniałam raz o tych foliowych, przez co przez kilka dni miałam skórę taką, że mogłabym na niej jabłka ucierać. Nie mogłam koszulki ubrać, bo mi o ręce haczyła. Do tego raz nie założyłam ich w ogóle... Akurat ten raz był bardzo kontuzyjny, bo się w trzech miejscach skaleczyłam, więc kolejna niedogodność przy remoncie i sprzątaniu. 

A zatem, zaoszczędziliśmy na ekipie, ale urobiliśmy się straszliwie. Dobrze, że wszystko świetnie wyszło, bo jakby nie to, to bym miała poczucie zmarnowanego tygodnia, a tak to mogę się przynajmniej pochwalić sukcesem, bardziej przed kumplami, niż koleżankami, bo one uważają, że nie powinnam palcem ruszyć, bo to męska działka. Co prawda uważają też, że nie ma czegoś takiego jak babska działka, bo gotowanie, zmywanie, pranie, sprzątanie, opiekowanie się dzieckiem itd. należy dzielić na zasadzie równouprawnienia i równych obowiązków, ale ten brak konsekwencji jakoś mnie nie dziwi, jak je znam. Dziwi mnie tylko, że panowie się pogodzili z takim podziałem, ale to już ich sprawa. My w każdym bądź razie dzielimy niemal wszystkie obowiązki, niemal - bo ja przy samochodzie nie będę nic robić, poza laniem benzyny i płynu do spryskiwaczy, za to nie pozwalam mu na gotowanie, bo lubię sama.

Cieszę się, że się wyrobiliśmy w zeszłym tygodniu, bo w tym jakoś zimno się zrobiło, a jednak zawsze przy takiej okazji człowiek się bardziej kręci - wychodzi, wchodzi, otwiera na dłużej okna, itd. Tymczasem w październiku zrobiła nam się zima, zimniejsza niż w zeszłym roku w okresie listopad - styczeń. Pogoda lubi zaskakiwać...

Komentarze

Popularne posty