W marcu jak w garncu

Jeszcze dwa dni temu było cieplutko i obiecująco, wczoraj deszczowo i nieprzyjemnie, a dziś rano okazało się,  że w nocy spadł śnieg... Teraz kropi deszcz i wszystko się topi, a co będzie jutro? Zobaczymy, wszystkiego się można spodziewać. Mamy takie typowe - w marcu jak w garncu. Grunt, żeby się nie przeziębić. Ostatnio byłam posądzona o sabotaż, bo wszyscy wokół chorowali, tylko mi nic, absolutnie nic, nie było. I w dodatku przez większość czasu nie brałam żadnych wspomagaczy odporności. Co prawda później się przestraszyłam, bo zaczęłam coś zbyt intensywnie kichać i zaaplikowałam sobie neosine przez kilka dni (nie wiem czy pomogło, ale nie zaszkodziło). Z reguły staram się unikać tabletek i suplementów wszelkiej maści. Wolę wypić mleko z miodem i masłem, albo zjeść kromkę chleba z czosnkiem, czy też zaparzyć sobie herbatę z róży, niż aplikować jakieś "cuda". Tym bardziej, że najbardziej chorowali miłośnicy tych wspomagaczy odporności i szczepień wszelkiej maści...


Za niecałe dwa tygodnie już będzie kalendarzowa wiosna... A kilka dni później Wielkanoc... "Kruca bomba, mało casu", że tak zacytuję Vabank ;) Jakoś tak zupełnie nie odczuwam, że to już tuż tuż.


A "książkowo" wróciłam do Bułhakowa...

Komentarze

Popularne posty