Niekończące się przeziębienie

Moje przeziębienie zdaje się pozazdrościło Niekończącej się opowieści (lub historii - jak kto woli). Nasz związek okazuje się bowiem bardzo trwały ;( Mimo znacznego dofinansowania przeze mnie aptek w ostatnim tygodniu, żadne medykamenty nie potrafią posłać grypki/przeziębienia/zapalenia gardła/jak zwał tak zwał... tam gdzie jej miejsce. Coraz bardziej skłaniam się ku nie oszczędzaniu tak rodzinki i zaaplikowaniu sobie pajdy chleba z czosnkiem, jak to zawsze radziła babcia...


Co prawda choróbsko ma też swoje dobre strony, bo nie mam apetytu, a taka "dietka" po świętach jest pewnie wskazana, jednakowoż robi się to już trochę wkurzające. Tym bardziej, że  za oknem dziś tak pięknie słońce świeciło...

Komentarze

Popularne posty